- Dzień dobry sąsiadko! - głos dobiegający zza płota wyrwał wiedźmę z kontemplacji nad porannym kubkiem kawy - pomyślałem, że wpadnę ze świąteczną wizytą, zobaczyć czy nie siedzisz sama.
Wiedźma pociągnęła niespiesznie ostatni łyk, analizując zastaną sytuację. Lepiej sama niż w złym towarzystwie - przemknęło jej przez myśl, jednak powstrzymała się od kąśliwej uwagi. Miała nietypowy zwyczaj traktowania ludzi jednakowo w święta, jak i w dni powszednie. To,co wiedziała na pewno, to że sąsiad nigdy nie wpada z wizytą. Czasem z potrzebą, niekiedy z problemem, zwyczajowo z roszczeniami, ale z wizytą nigdy.
- A cóż to, sąsiad świąt do wizyty potrzebuje? Zapraszam w poniedziałek. Ja świętuję wszystkie poniedziałki, żeby im przykro nie było, że nikt ich nie lubi.
- Ale... To znaczy... Czy miałabyś w takim razie do poniedziałku pożyczyć wkrętarkę? Stojak do choinki się połamał, i sama rozumiesz... Oddam w poniedziałek.
- A nie słyszał sąsiad, że świąteczna praca w g*** się obraca?
Kamień z serca - mruknęła do siebie szukając w szufladzie potrzebnego urządzenia - lubiła jasne i przewidywalne sytuacje ;p