Pytacie jak tam moje wrażenia po wykładzie? Czy dałam radę? Czy się nie rozpłakałam i nie uciekłam? Może i nie pytacie, ale i tak Wam opowiem ;p
Z zabawnych mniej lub bardziej anegdotek... Dzień wcześniej otrzymałam zawiadomienie od tego samego Uniwersytetu o skreśleniu mnie z listy jego studentów... No cóż, jak widać długo bez niego nie wytrzymałam, wszak to ma ukochana Alma Mater <3 Oczywiście ubolewam nad tym, że rozczarowałam swoich wykładowców, mam nadzieję, że studenci nie mieli wobec mnie równie wysokich oczekiwań lub przynajmniej, że im przynajmniej sprostałam.
Oczywiście, z wykładu nie uciekłam, gdyż nie mam więzadeł... Nie rozpłakałam się również... Byłam zatem chyba największym zdziwionym dnia. Ale ostatecznie nie jest to pierwsza sytuacja, gdy w obliczu zadania, które zdecydowanie mnie przerasta, beztrosko biorę się do jego realizacji.
Obawy, że po pół godziny wyczerpię temat okazały się przesadzone, gdyż po godzinie dotarłam zaledwie do połowy zaplanowanego materiału, ale tak chyba bywa, gdy do prezentacji wrzuca się prawie same zdjęcia, dla zachowania kolejności.
Czego się nauczyłam? Przede wszystkim w przyszłości muszę dokonać podziału na osobne opowieści z botaniki oraz dendrologii, w przeciwnym razie mogę nie skończyć do wieczora. Po wtóre jeśli w okresie świątecznym mój wysłużony dziadzio laptop nie rozleniwi się przesadnie, może zdołam wreszcie wykreować kilka pełnowymiarowych wykładów z poszczególnych kategorii - rozważałam podzielić rośliny zgodnie z właściwościami, jednak ostatecznie postanowiłam przyporządkować je porom roku, w których możemy korzystać z ich dobrodziejstw, co uczyni z nich doskonałą bazę pod zajęcia w terenie.
Z początkiem Wiosny najpewniej ponownie ruszę z warsztatami zielarskimi, gdyż mimo wszystko, naturalnym środowiskiem bytowania wiedźmy na zawsze pozostaje las. Poza tym po co opowiadać rozwlekle o tym, że wszystko smakuje "podobnie jak szpinak" [najczęstsze porównanie z opracowań ] skoro sama uważam, że smakuje podobnie do szparagów, a o wiele łatwiej zerwać omawiane ziółko i dać słuchaczom do samodzielnej oceny?
Gdyby jednak kogoś naszła ochota na dziki, leśny kompot na miodku w przerwie świątecznej, to piszcie śmiało. I tak planuję wyjście w teren. Tylko ubierzcie się ciepło! Aby go przygotować będzie trzeba nazbierać chrustu <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz