niedziela, 8 października 2017

Grzybowo

Jesienna zupa grzybowa



Przystępując do dzieła, wyjątkowo jako odpowiednie naczynie obrałam żeliwną brytfannę [nie wymaga żadnych teflonów by zapobiec przypalaniu]

Składniki:

-2 duże cebule

-kilka ziemniaków [najlepsze byłyby niskoskrobiowe, ale nie czarujmy się, to co znajdziemy w sklepach to zwykle tańsze zamienniki, czyli ziemniaki paszowe, co dla rodowitej Pyry jest nieco hańbiące. Na szczęście moje pyry nie są ze sklepu a zza stodoły ;p]

-natka pietruszki [duża garść]

-w wersji dla mięsożerców to z czego robi się rosół, w wersji dla wegeżerców kostka bulionowa szt.2

-suszone grzyby 2 solidne garści

Przygotowanie:

2 duże cebule pokroić, dusić pod przykryciem w brytfannie często mieszając do uzyskania stanu "lekkiego przypalenia" czyli koloru szczerozłotego. Dno garnka możecie dla pewności wysmarować dowolnym tłuszczem, aby nie przywierało na 150%

Ziemniaki pokroić w drobną kostkę.

Złotą cebulę [po zapachu poznacie, że to odpowiedni moment] podlać odrobiną wody [dla wege-bulionu], dusić nadal.

Pokrojone ziemniaki oraz natkę pietruszki wrzucić do brytfanny uzupełniając bulionem kilka cm powyżej poziomu składników.

Na tym etapie ja dla wygody przemieszczam brytfannę do piekarnika, gdyż w związku z sezonem grzewczym nie wymaga to dodatkowego zachodu a w szczególności mieszania, ale racjonalnie rozumując dla Was moi kochani zarezerwowałam opcję duszenia na wolnym ogniu jak najdłużej [min pół godziny] mieszając głęboko od czasu do czasu by rozgotowujące się pyrki jednak się nie przypaliły.

Gdy kostki ziemniaka prawie zupełnie się rozgotują do powstałego gęstego wywaru dorzucamy kawałek mięsa, pół łyżeczki soli i pokrojoną drobno włoszczyznę [Nie dotyczy wegeżerców ;] oraz suszone grzyby.

Dusimy kolejne pół godziny. Na koniec testujemy słoność i w razie potrzeby dosalamy

[nie czyniliśmy tego wcześniej, gdyż ziemniaki pochłaniają sól jak gąbka, stąd metoda naszych przodków na przesolona zupę - wrzucić jednego lub dwa ziemniaki i ponownie zagotować]

Zupa jest gotowa, ale jeśli dacie jej jeszcze trochę czasu by "doszła" spokojnie pod kocem [lub uchylonym piekarniku]... Na pewno nie pożałujecie <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz