poniedziałek, 16 maja 2016

Łopian- Arctium

Coś wiedźma ostatnio zabiegana... Niebawem podzieli się a Wami efektami tego pędu, a na ten czas za podstawię żywieniową służą jakże skromne, nie dzikie ale niekupne, pierwsze efekty treningu z łopatą i grabiami: szpinak, rukola, sałaty, koperek, pietruszka, szczypiorek, tymianek, lubczyk, nać czosnku, jarmuż...
Skropione lekkim sosem na bazie oliwy lub jednego z mnogich dostępnych olejów [z utartymi ziołami, albo drobno poszatkowanymi, albo gdy leń dopadnie skubanymi - wersja fast sos]
A na przystawkę dzikie szparagi <3 Prosto z łąki. Może i mniej okazałe od tych uprawnych, ale też intensywniejsze w smaku [jak to dziczyzna] i zdaje się delikatniejszej struktury. Trzeba jedynie dobrać się do nich wcześniej niż uczynią to ślimaki.

Co ostatnio przetestowała wiedźma?
Korzeń łopianu.
Struktura, jak na porę roku przystało- łykowata. Może na jesieni będzie lepiej.
Smak... hmmm... Mój ulubiony szef kuchni poradził by porównać do pasternaka, bo to bardziej jazzy... Niestety wiedźma nie wie nawet jak się jazzy pisze, toteż pozostając przy bliższych jej słownikowo oraz kulinarnie terminach porówna go do korzenia pietruszki <3
Korzeń łopianu można podobno kisić... Poczekamy... zobaczymy..
W Japonii, Chinach i na Jawie uprawia się go jako warzywo.
Szeroko stosowany w medycynie tradycyjnej.Ale ten wątek szeroko rozwinie przed wami Google, albo wiedźma, jeśli zdecyduje się na założenie pełnowymiarowego bloga;p
Potencjał jest.

Ps. Gdyby ktoś miał wątpliwość czym jest łopian [gdyż coraz częściej spotykam osoby nie dostrzegające różnicy między wspomnianym a łubinem, lub biorących jego liście za rabarbar] to jest to właśnie ten rzep co czepia się psiego ogona >3


Łopian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz